Jak co roku, na scenie Bieszczadzka Grupa Bluesowa z debiutantem na dużej scenie.
“W tym roku “Pegaz” zaprosił do współpracy zameldowanych tymczasowo w Cisnej i starających się o bieszczadzkie obywatelstwo: Filipa Jurczyszyna (bas) i Smoka Smoczkiewicza (gitara). Obdarzył też dużym zaufaniem syna, rzucając Huberta Kobusa (perkusja) od razu na głęboką wodę biesczadbluesowego oceanu.
To pisałam ja – Ela Kobus – która od samego początku, z trwogą, ale i podziwem patrzę, jak co roku niemal, organizm zwany Bieszczadzką Grupą Bluesową rodzi się, rozpada i zrasta na nowo. Zazdroszczę pasji i talentu. Jakoś wytrzymam próby. Oddaję pod Waszą opiekę dziecko. Hmmm… Powodzenia!”
Oto odpowiedź na zmartwienia zatroskanej mamy.
DW Drums Polska:
Jest takie piękne i specyficzne miejsce na końcu naszego polskiego światka, do którego docierają tylko ci, którzy powinni. A w miejscu tym wspaniałe i niepowtarzalne wydarzenie, w którym uczestniczą tylko ci, którzy noszą te klimaty głęboko w sercu. Pierwsze z nich nosi nazwę – Bieszczady. Drugie – spotkania muzyczne Bies Czad Blues w Przysłupiu k/Cisnej, które w tym roku mają już XII edycję. A jak nazywa się perkusista, którego widzicie na zdjęciu? To Hubert Kobus z Bieszczadzką Grupą Bluesową, który w tym roku zadebiutował w tym składzie. Czy sobie poradził? Hubert ma to w duszy. Pytanie retoryczne.
Foto: Grzegorz Galuba