Dziś, 29 stycznia, o czwartej nad ranem, zmarł w w szpitalu w Katowicach, Jan “Kyks” Skrzek. To wielka strata dla świata polskiej muzyki, a w szczególności bluesa.
Józef Skrzek (brat Kyksa): To śląska tragedia. Brak mi słów. W głowie mi się to nie mieści. Czas jakby stanął. Było „O mój Śląsku umierasz mi w biały dzień”, a teraz jest „O mój Józku, umierasz mi w biały dzień”.
Andrzej Urny (były gitarzysta Dżemu, Krzaka i Perfectu): Skończył się pewien rozdział w historii bluesa i sądzę, że mało kto będzie go teraz w stanie wypełnić. On był ewenementem na skalę nie tylko Polski. To był prawdziwy bluesman. Piękny, wspaniały „chop”. Jakim go zapamiętam? Niesamowita energia i talent.
Mieliśmy przyjemność gościć “Kyksa” na Bies Czad Bluesie… Spoczywaj w spokoju chopie…
Jan “Kyks” Skrzek (ur. 21 listopada 1953 w Siemianowicach Śląskich zm. 29 stycznia 2015 w Katowicach – polski muzyk i kompozytor bluesowy, grał na harmonijce ustnej i fortepianie, młodszy brat Józefa Skrzeka. Skrzek identyfikował się z kulturą Górnego Śląska, poruszał w swojej twórczości problemy dnia codziennego mieszkańców tego regionu. Brał udział w licznych koncertach i festiwalach, nagraniach, programach telewizyjnych i filmach. Wydano szereg jego płyt. Muzyk przez lata mieszkał w Katowicach. /czytaj dalej/.
Na prawdę szkoda, że odszedł od nas tak wspaniały i utalentowany człowiek. Wczoraj słuchałam Jego nagrań i aż łezka w oku się zakręciła.
Czas jakiś temu zagrałeś pod połoninami na BCB , teraz zagraj śląskiego bluesa na niebieskich połoninach. In memoriam.
Wielka szkoda…Żegnaj Jasiu… Nie usłyszę już swojego ulubionego “Sztajgra” na Mariackiej pod Katofonią… Spoczywaj w pokoju, Bóg z Tobą….