Paweł Rosół Rost zamieścił na Facebooku ciekawą recenzję najnowszej płyty Arka Zawilińskiego. Za zgodą autora publikujemy niniejszy tekst poniżej.
Paweł Rosół Rost jest wielkim fanem twórczości Bruce’a Springsteena, a zarazem współautorem polskiej strony internetowej Blood Brothers, na którą wszystkich serdecznie zapraszamy – LINK.
Prowadzi także inicjatywę koncertową “Country w Mieście“, w ramach której na koniec tego roku i przez cały styczeń bohaterem będzie Arek Zawiliński. “Country w Mieście” to społeczność fanów muzyki Country w jej songwriterskiej odsłonie.
Recenzja płyty “Na rozdrożu”:
Z Arkiem poznał mnie Woody Guthrie. Jakkolwiek dziwnie to brzmi taka jest prawda. Wymieniliśmy przez Internet kilka uwag na temat muzyki. Kiedy usłyszałem jak Arek śpiewa springsteen’owy Youngstown w przekładzie Adama Czecha („W moim mieście”) nie wytrzymałem i zadzwoniłem do niego. Opowiedział mi przejmującą historię o tym jak bardzo ta opowieść pokrywa się z jego rodzinnymi doświadczeniami. Nasza rozmowa trwała zaledwie kilkanaście minut ale wiedziałem, że właśnie poznałem faceta, którego chce się słuchać bo opowiada z pasją ciekawe historie. Kilka tygodni później dostałem od Arka jego nową płytę – „Na Rozdrożu” i utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Arek komponując swoje piosenki porusza się w muzycznej przestrzeni rozciągniętej między Woody Guthriem, Leadbelly’m, Springstenne’m może nawet Tomem Waits’em. Jednak jego bohaterowie nie jeżdżą pickup’ami i nie chodzą w kowbojskich kapeluszach. Bliżej im do postaci z „Opowieści Galicyjskich” Andrzeja Stasiuka. Wędrują PKSem mamrocząc coś o śmierci i przeznaczeniu. Upijają się w małych, zatęchłych barach na polskim „wygwizdajewie”. Zaczynają od nowa lub godzą się na swoją biedę. Mają swojskie, słowiańskie rysy, a kiedy chcą uciec, kierują się raczej na południowy wschód niż w kierunku zachodzącego słońca.
Arkowi udaje się trudna sztuka wplatania amerykańskich nut w swojską, polską rzeczywistość. Dzięki temu jego piosenki nie kopiują amerykańskich songów, choć czerpie garściami z tej bogatej muzycznej tradycji.
Na „rozdrożu” mam swoich zdecydowanych faworytów. „PKS Song” i „Ballada Zjawy” to dla mnie najmocniejsze historie w tym zestawie. Pierwsza – poszarpaną melodią zręcznie podbija język, którym główny bohater dzieli się swoją życiową filozofią. Pokazuje też jak wnikliwie Arek przygląda się ludziom, a co ważniejsze, jak ma wyczulone ucho na „ludzkie gadanie”. To zanikająca umiejętność w czasach, kiedy większość z nas podróżuje ze słuchawkami w uszach gapiąc się w ekran smartfona.
„Ballada Zjawy” to zatrzymany kadr, rozmazany pastelowy obraz emocji. Historia, którą można by równie dobrze namalować, co opowiedzieć w piosence.
Na płycie jest jeszcze 10 innych utworów. Choć nie znajdziecie na niej przeboju, który mógłby podbić serca milionów w popularnych rozgłośniach radiowych, warto poświęcić im swój czas. Ta płyta to zbiór dobrze opowiedzianych historii. Historii o ludziach, których trudno spotkać w windzie korporacyjnego biurowca. Warto posłuchać jak żyją, w co wierzą, czego się boją. Może dzięki temu lepiej zrozumiemy kraj, w którym żyjemy.
Polecam tym bardziej, że płytę stosunkowo łatwo zdobyć. Jest dostępna w tzw “dobrych sklepach muzycznych”
AREK ZAWILIŃSKI – PKS SONG – KATOWICE 21 II 2015 [HD]